by

dzisiaj będzie dużo przekleństw, bo jestem na kacu i jestem wściekła. serio. już dosyć. wracam do turbo-zdrowia. teraz już bez żadnych ALE. zero nabiału, zero kurwa glutenu, zero alkoholu. NO WŁAŚNIE. zaczęłam zadawać się z ludźmi, którzy za dużo piją i jedzą mrożone pizze. koniec tego dobrego. trzeba się sobą zaopiekować, bo zaczynają mnie uczulać rzeczy nieuczuleniowe. plus CO SIĘ ZE MNĄ DZIEJE.

tak więc jakie plany? piciu: czystek. tzn. czysto, bo bezalkoholowo, i czystek, roślinka. codziennie będę pić z niej herbatę, która ma ponoć działanie antyhistaminowe (głupia wysypka), antyoksydacyjne i wzmacnia odporność. POTRZEBUJĘ TEGO NATYCHMIAST. ma też ładnie oczyścić z metali ciężkich, a ostatnio nie odmawiałam papieroskom. 



w tym roku pigwówki nie będzie, przegapiłam. może to i dobrze. okej. byleby konsekwentnie i wytrwale. no i dżoga. i wysypianie się, bo z tym ostatnio też słabo. za dużo pracy, za dużo garbienia się przed komputerem. obiecuję sobie i światu: znowu codzienne pisanie, obserwacja jedzeniowa, olejowanie, pisanie w dzienniku, spacery. 

będzie dobrze.