by

zastanawiając się, czy wrzucać foteczki z barcelony czy z domu, czy zagadać z interesem czy po prostu na pogaduszki, czy podlać kwiatki czy zmienić pościel, czy skończyć książkę czy zacząć tę-co-nie-mogę-się-doczekać, czy spisać pociągowe notatki czy poprawić wywiad, czy spisać wywiad czy poprawić swój tekst, czy napisać tu o tym, jak daję radę czy w notesie plan na zaraz...

tak, jak mtp czuję, że to trochę za wiele. słucham pięknej, zadziwiającej muzyki, jem biszkopty z herbatą (bo mi nie szkodzi, bo moja siostra wie, że w każdym domu powinna być paczka biszkoptów, względnie herbatników) i wiem, że muszę zdążyć przed czwartkiem, przed zaduszkami, przed warsztatami. coś za coś. zamiast porannej jogi - poranne pisanie. zamiast czatowania - redakcyjne maile. poprawki będą miały miejsce!