by

poza redakcją uciekam sprzed komputera (chyba, że oglądamy filmy albo budzę się bardziej niż rano, żeby popisać coś swojego), więc nie ma ani zdjęć, ani ploteczek z mitkowej planety. są: oleje (nowy, z ostropestu, lniany oraz rycynowy), oczekiwanie na przesyłkę z biochemii urody (same old, czyli olejek pomarańczowy do mycia twarzy, tonik bha oraz hydrolat lipowy), marudzenie, bo trzeba wybrać pomiędzy życiem towarzyskim, sportem i literaturą, no i kiedy jeszcze mam myśleć o jedzeniu? na szczęście nie muszę, już drugi tydzień będę zabierać do redakcji obiadek zrobiony dla mnie. warzywa w każdej postaci. ja to mam szczęście.
ale wracając do tego, co się dzieje. jest dobrze, chyba koniec sierpnia/wrzesień to czas, kiedy najlepiej wyglądam w ciągu całego roku. trochę się ruszam (sit up challenge!vinyasa!), jestem nieźle opalona (plus kupiłam nowy pędzel eco-tool do bronzeru, joł) i wróciłam do ocm. ten rok naprawdę dobrze mi zrobił, szykuje się też bardzo przyjemna jesień. czas nakupić herbat i wyprać swetry.

ocm, czyli oil cleansing method. polega to na tym, że samodzielnie robi się mieszankę z wybranych olejów plus obowiązkowo olej rycynowy (zależy od stanu cery - dla suchej to ok. 10% całej mieszanki, dla tłustej nawet 20%). nakładamy ową mieszankę na twarz, nieco masujemy, a później bawełnianą szmatkę zmoczoną w gorącej wodzie przykładamy do twarzy. płuczemy i nazad! chodzi o to, żeby pod wpływem ciepła wszystki brud wyszedł z porów. na koniec zmywamy ową ścierką olej, można jeszcze przepłukać zimną wodą twarz. najlepiej nawet nie kłaść żadnych kremów. może brzmi to skomplikowanie, ale polecam. lubię nakładać sobie oleje na twarz podczas kąpieli - działa podobnie.

a jeszcze olej lniany stosuję do płukania buzi. olej - analogicznie jak mieszanka z rycynowym - wyciąga ze skóry bakterie, zarazki i inne takie (na zasadzie tłuste łączy się z tłustym, czy teraz palnęłam jakieś głupstwo?) i w ten sposób pozbywamy się chorób. to takie uproszczenie (bo zawsze należy upraszczać). ale coś w tym jest. tak więc pakuję sobie łyżkę oleju, NIE POŁYKAM, ale tak sobie dziamdziam w ustach, docelowo to jest do 20 minut ale no way, więc porobię sobie te przysiady, poszoruję ciało na sucho, wezmę prysznic i wklepię w siebie oliwkę i już muszę wypluwać, bo nie daję rady dłużej. co ważne, trzeba wypluwać do toalety i spłukiwać, ponoć tyle tam zarazków. nie wiem, ale faktycznie nie jest to przyjemne. później wystarczy umyć ząbki. 

czy powinnam coś więcej o tych olejach pisać? chyba nie, możecie sobie wyguglować ocm, dziewczyny piszą o tym dużo. ogólnie oleje 4life.