by

to nie jest tak, że mi się odechciało. nagle zdecydowanie za dużo - aż się kręci w głowie. nie pozostaje nic innego jak przeleżeć niedzielę w łóżku, oglądając filmy. dajcie mi chwilę.

w międzyczasie próbuję się nie zestarzeć. całkiem się to udaje dzięki specyfikom takim jak młody jęczmień (o tym napiszę na pewno), spirulina, słońce, pilates. niezmiennie też korzystam z dobroci biochemii urody. próbowałam używać tego zamiast kremu, ale nie polecam. może na noc, kiedy nie ma potrzeby nakładać mejkapu. oto serum z witaminą c. siwe włosy może i mam, ale zmarszczek - nie za bardzo!


oczywiście, oprócz odmładzanka mamy w pakiecie rozjaśnianie cery i ochronę. dla tych, którzy się orientują, fun fact: witamina c jest lewoskrętna (15%). w dodatku bioflawonoidy. ja mam wersją oryginalną, dla skóry wrażliwej, wersja lekka jest w sam raz dla tłustej. żel hialuronowy pomaga goić rany (nie te na serduszku). bazą jest hydrolat eko z czarnej porzeczki. mamy też witaminkę e. 

ponieważ nie używam ze specjalnym rozmysłem filtrów przeciwsłonecznych, tak więc to dobry sposób na fotostarzenie. chciałabym leżeć w słońcu całe dnie. albo chociaż codziennie chodzić na długie spacery. 

chodźmy.