by

nie mam adekwatnych zdjęć, bo ten deser znika w minutę. nie przesadzam. pachnie pysznie, jest super prosty i smakuje tak, że ma się ochotę jechać na rowerze do sklepu 24h, który będzie miał w ofercie gruszki, rabarbar i gorzką czekoladę. tylko tyle wystarczy!



zdjęcia prawie nie na temat, ale jednak! czarna, mocna kawa z kardamonem (ścieżka dźwiękowa z assassin's creed, nawoływania muezinów), przyprawy, z których po lotniskowym rajdzie pozostały mi mieszanki do szakszuki i perskiego ryżu. 

a deser? maia wie najlepiej. dusić na patelni gruszki, dodać szczyptę cynamonu, kawałki rabarbaru, jeszcze chwila na patelni... jak zaczną się rozpadać - zmiksować na mus. polać roztopioną w rondelku czekoladą. nie poparzyć sobie gęby. tak się cieszę z tego maja!