by mitek
może się zastanawiacie: a gdzie to się mitek szlaja przez tydzień? nie pisze, nie daje znaku życia. a jeszcze takie oto zdjęcia, bez makijażu i bez filtra wrzuca. no, no. co to za góry? wypad na weekend? otóż nie. SYLWESTER.
prawie 4 miesiące temu (omg), wioska dora. najcieplej nie było, łazienki nie było. nie zdecydowałam się wrzucać zdjęcia numer 4, gdyż na japie miałam widocznego wkurwa. a to się kiedyś rzadko zdarzało...
no właśnie. zastanawiałam się, czy o tym pisać, ale niech będzie. nie jestem jakąś wielką city girl, z sentymentem myślę o górach, morzach, wsiach i pustelniach. trudno mi znaleźć równowagę i emocje wychodzą w nie dość fortunnych sytuacjach. kto mnie zna, ten wie, że różne mam zajawki, a i historię rodzinną (dziadek bioenergoterapeuta) też w miarę ciekawą. także powiem tylko tyle: byłam sobie u pewnej pani, która doradziła mi dobre rzeczy. uważam, że wszystko jest w umyśle i samouzdrawianie to jest hot topic. zobaczcie na przykład, jak działa placebo! tak czy siak. pracuję nad sobą. miało być o zdrowiu, a to chyba są podstawy. myśleć dobrze, ogrzewać nerki, pisać, pozwalać sobie na więcej. trzymacie się ciepło?